Widzę, że ktoś jednak ma chęć do czytania moich wypocin. I cieszy mnie to :).
Dzisiejszy post będzie o tym, co w prawdziwie wolnym rynku powinien móc zrobić szef jakiejś firmy, ogólnie overlord danego miejsca pracy. Mnóstwo ludzi narzeka na płace, wyrzucanie z pracy, złe warunki itp. Tak więc ile faktycznej władzy powinien mieć szef ?
Zacznijmy może od płac. "Za mało nam płacą", te sprawy, "ostatnie" strajki lekarzy czy nauczycieli. W prawdziwie wolnym rynku założenie jakiejś firmy czy czegoś w tym stylu wymagałoby mniejszego zachodu, powstawałoby więc ich więcej. Brak minimalnej stawki również wpłynąłby na ilość nowych miejsc pracy (wymagałoby to mniejszych kosztów, więc więcej osób mogłoby sobie na to pozwolić). Firmy walczyłyby o pracownika, zapewniając mu większą płacę czy dłuższe płatne urlopy, więc jeśli nie podobałaby Ci się stawka w jednej, mógłbyś spokojnie przejść do innej. W Polsce np. jedną z grup o najwyższym bezrobociu są osoby do 30 roku życia, czyli dopiero wchodzące na rynek pracy i mające małe doświadczenie zawodowe, jak twierdzi wikipedia.  Ci nowi pracownicy, nie mający doświadczenia, mogliby pójść do pracy z mniejszą płacą, ale również mniejszymi wymogami. Zaś pracodawcy nie mogący pokryć płac osób doświadczonych po prostu zatrudniałaby tych mniej "zaawansowanych". Zmniejszyłoby to tym samym bezrobocie i zwiększyło dobrobyt, wszyscy by się cieszyli. Podsumowując, stawka minimalna przeszkadza biednym (brak prac i możliwości założenia własnej) i pomaga bogatym (likwidując konkurencję).
Żeby nie było, że podaję tylko informacje pasujące do moich poglądów: Wskazuje się także, że wprowadzenie tej instytucji [stawki minimalnej] wpływa pozytywnie na zmniejszenie się współczynnika Giniego [różnice w dobrobycie] - ponownie wikipedia. Tylko się pytam, co takiego złego jest w tych różnicach ? Czyż główną zasadą socjalizmu nie jest właśnie taka równość zupełna ? Tylko to zawsze polega na odbieraniu od tych, którzy zasłużyli i dawanie tym, co nic nie robią. A mi się coś takiego nie podoba.
Wskazuje się także, że wprowadzenie tej instytucji wpływa pozytywnie [...] na zmniejszenie różnic w płacach między kobietami a mężczyznami (1998 - kobieta zarabiała tam średnio 78,8% płacy mężczyzny, w 2004 - 81,8%). - jak zawsze, ciocia W. Jak już wcześniej pisałem, nie lubię równouprawnienia.Jakoś nigdy do mnie nie przemawiała zasada równości. Ludzie, różnimy się od siebie i to w stopniu znaczącym ! Nie jesteśmy tacy sami. Inaczej traktujemy chemika, inaczej prawnika a inaczej stale kupującego wino marki "Wino" menela spod monopolowego.
Powracając do cytatu, to pracodawca wedle mojej opinii powinien decydować, komu chce ile płacić. Skoro uważa, że mężczyźni lepiej nadają się do jakiejś pracy, to niech mężczyznom więcej płaci. Dlaczego to ma być na siłę ? Ostatnio panie życzą sobie, by 50% Sejmu stanowiły kobiety. Obowiązkowo. Ja mam mój własny pomysł. Niech 50% pracowników kopalni stanowią kobiety. Chcecie równouprawnienia, proszę bardzo.
Ogólnie oczywiście jak zawsze jestem za zwiększeniem wolności. Także dla szefów przedsiębiorstw itp. Odgórne regulacje zawsze zapewniają coś gorszego niż w sytuacji bez nich.W prawdziwie wolnym rynku jeśli byłoby zapotrzebowanie na pewną pracę, to takie by się pojawiły. Chcesz mieć zapewnione, że Cię nie wywalą, proszę bardzo. Jednak nie zakazujmy robić "niepewnych" miejsc pracy. Jeśli ktoś chce mieć np. wyższą pensję, ale przy okazji zwiększone ryzyko wyrzucenia - jego sprawa. W prawdziwie wolnym kraju człowiek z własnej woli wchodzący pod rozpędzony czołg ma całkowite i święte prawo do bycia przejechanym.
Tu, jak zawsze, filmiki:
Konsekwencje płacy minimalnej
Zarobki nauczycieli
Picture
Współczynnik Giniego (czerwony - najwyższy, zielony - najniższy)

 
Zacznę od tego, że nie myślałem, że ktokolwiek trafi jeszcze kiedyś na tę stronę. A tu zaskoczenie, ktoś komentarz napisał! ^^ Jeśli choć jedna osoba ma zamiar czytać to, co tu napiszę, to może będę robił to dalej.
Ten post będzie o radiu i narzekaniu na nie. Myślę, że wiele osób podzieli moją opinię.
Dla kogo w ogóle puszczany jest ten chłam ? Kto chce słuchać czegoś takiego ? Dlaczego na każdej stacji jest puszczany codziennie ten sam "hit" na tydzień ? Kto promuje takie beztalencia jak np. popularny niedawno Justin Bieber ? Dlaczego na ciekawe piosenki muszę czekać aż do żałoby (jak to było w przypadku Lecha Kaczyńskiego). Każda piosenka puszczana w radiu brzmi tak samo. Zero oryginalności. Zero pomysłu. Ambicje na podobnym poziomie. Każda o miłości, lub o czymś ściśle z nią związanym. Albo po prostu zupełnie bez sensu. Dlaczego nie znalazłaby się choć jedna stacja promująca nieznanych muzyków grających coś innego niż pop (albo chociaż w ogóle grających co innego niż pop czy rap) ? Oczywiście, pieniądze. Ci nieznani nie posiadają ich wystarczająco do wykupienia sobie miejsca w programie stacji. Chociaż myślę, że odpowiednio wypromowana stacja puszczająca prawdziwych artystów miałaby szanse stać się dość popularna. To nie jest tak, że nastolatkowie chcą czegoś takiego. W każdym razie nie w mojej szkole. "Gwiazdy" jak wspomniany wcześniej Justin są wyśmiewane. Populacja emo- i sweet-idiotek nie jest aż tak duża, by zapewnić taką popularność jak dzisiaj wszystkim tym stacjom typu RMF FM czy Radio Zet. W każdym razie tak byłoby, gdyby na tej arenie pojawiła się sensowna konkurencja. A innych słuchaczy, to znaczy takich osób, które nie włączają radia tylko tak sobie, ale żeby naprawdę posłuchać, te stacje raczej nie mają.
Jako, że moje marzenia o radiu są zbyt nieprawdopodobne, to mam też jego zmniejszoną wersję dla tych zajmujących się wybieraniem "programu" radia: puśćcie też od czasu jakiś kawałek niezależnego, nieznanego szerszej opinii twórcy (w stylu Martina Lechowicz). Np. taka godzinka w ciągu dnia (choćby w czasie raczej mniejszej słuchalności, rano), podczas której puszczani są tylko "mali" wykonawcy czy też po prostu muzycy grający co innego niż pop czy rap (do których nic nie mam, nie jestem jednak ich fanem, zwłaszcza takim, co by słuchał tego 24/7 w radiu).
I jeszcze dwie pioseneczki doskonale opisujące moje uczucia względem tego wszystkiego:
Piosenka Przyjazna Radiu
Piosenka Popowa


P.S. Istnieje też inne wytłumaczenie promowania takich "artystów" jak się to robi dzisiaj: zapewnia to sporą porcję śmiechu (bądź wymiotów u mniej wrażliwych) słuchaczom. Tak samo działa to z wszystkimi gazetkami typu Joy itp. Nie wierzę, by ktoś to czytał w innym celu niż wyśmianie wszystkiego, co tam jest. :D